Przejdź do głównej zawartości

Cegły na misję!

Drodzy!
Mam nieco różnych, ważnych dla mnie rzeczy, które chciałabym oddać w dobre ręce przed wyjazdem, nie chcę by leżały w pokoju bezużytecznie... Przywiezione z Filipin, Indii, zrobione własnoręcznie przeze mnie i inne; z czasem będę wrzucała kolejne.
Wszystkie w ramach "cegiełek" na moją misję - oddam w zamian za (choćby drobną) regularną wpłatę lub modlitwę! 
Czekam na informacje na maila - nie czekajcie, szybko się rozejdą!
sabinak1990@gmail.com 



Ikona - Oranta - akryl na cienkiej desce, mniejsza niż A4, napisana przeze mnie ;) - już ma nową właścicielkę!

Ikona - Jezus Miłosierny - akryl na papierze, A4, w antyramie, namalowana przeze mnie

Ikona - Abraham - akryl na cienkiej desce - rozmiar ok A5, moja pierwsza...;)

Obraz Zwiastowania, który przywiozłam z Indii - złożony z różnych kawałków drewna, A4, takie Zwiastowanie w indyjskiej codzienności... już ma nowy dom!

Prawdziwe SARI - czyli 7 metrów materiału, z granatowo-zielonej krepy, które jest indyjskim ubiorem, ale może być i do dekoracji ;)

Obraz olejny na płótnie (bez ramy), rozmiar dużego plakatu - namalowany przez więźnia w Maximum Security Jail na Filipinach, dostałam go od kuya Benny, gdy przychodziliśmy ich tam odwiedzać - niesamowici ludzie, skazani niejednokrotnie na 25 lat, ale mający ogrom wiary, nadziei i miłości...

Kolczyki z pereł - prawdziwe perły czerpane, przywiozłam Filipin, śliczne ale nie planuję ich zabierać do Salwadoru...;)
Zaklepane ;)

Reprodukcja "Stół nadziei" Joey Velasco, na papierze, wysokość ok A3, długość, ze 2 długości A3 (długi, nie wysoki ;)) przywiozłam z Filipin. Historia oryginału jest NIESAMOWITA
W skrócie: artysta zrobił dzieciom ulicy w Manili zdjęcia do tego obrazu, malował przez rok i nie mógł już żyć spokojnie - postanowił odnaleźć wszystkie te dzieci, pomóc im i z ich historii napisał książkę...
https://aquietmoment.wordpress.com/2007/07/18/hapag-ng-pag-asa-table-of-hope/
https://vimeo.com/198011820

Szal z jedwabiu, ręcznie przeszywany kolorowymi grubymi nićmi - robiony w okolicach Chennai w Indiach (przez jakieś grupy etniczne z tego, co zrozumiałam) - Zajęty... :)
Krzyż - Zmartwychwstanie, wykonany przez rzemieślników z Rwandy, przywieziony przez Szymona Hołownię. Szczerze przyznam, że nie wiedziałam, czy go zabierać, czy szukać dla Niego domu, ponieważ to prezent od... powyższego pana.
Historia taka: 3 lata temu zastanawiając się czy jechać na misję weszłam do kaplicy - znalazłam tam książkę"24 godziny chrześcijaństwa" Szymona Hołowni. Przeczytałam tam zdanie, które mnie "wysłało" na misję - "Czy robisz w życiu rzeczy ważne, czy najważniejsze...?" I odkąd się zdecydowałam, że jadę, chciałam zawsze podziękować p. Szymonowi za tę książkę. Raz stchórzyłam, drugi raz zdarzył się już przed drugą misją. Zestresowana, ale musiałam wypowiedzieć podziękowanie osobiście i wtedy dostałam ten Krzyż, aby był ze mną na misji.

Myślałam długo, jednak uczciwie przyznaję - nie zabiorę go, obawiam się, że się zniszczy w podróży,ma ok 45cm długości i czuję, że u kogoś innego zdziała więcej dobra... więc oddam go w dobre ręce, ale tylko takie, które nie postawią Go jako ozdoby...

Już oddany :)





Deklaracje wsparcia tutaj.

Więcej zdjęć tu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

List nr 11 część druga Dom Serca sługi bożego Faustyno Perez Sabina Kuk, Salwador Grudzień 2019 „Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Uradowany poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę. Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do kupca, poszukującego pięknych pereł. Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją.” Mt 13, 44-45 Kochani przyjaciele!  W tym liście chciałabym  podziękować Bogu, że poprzez Was i dzięki waszej pomocy i obecności mogę żyć na misji. Że mogę odnajdywać skarb i drogocenne perły. To prawda, że ten skarb jest ukryty. Musiałam wyjść nie tylko z mojego domu ale i z mojej kultury, moich pomysłów, przyzwyczajeń, limitów itp. Wyjść na pole, które wydaje się czasem mało atrakcyjne, pełne brudu, hałasu, gorąca, zmęczenia i biedy. Ale gdy w pewnym momencie ten skarb jest nam dane spotkać, to ta chwila, to spotkanie, ta rozmowa, ta historia czy ta
List nr 7 Dom Serca im. Faustino Perez Sabina Kuk, Salwador Styczeń 2019 Kochani Przyjaciele! W tym liście noworocznym chciałabym pokazać Wam moją misję w inny sposób! Jako że ja sama lubię robić zdjęcia, to zwykle mnie na nich nie ma... lecz w ostatnich miesiącach poznaliśmy zawodowego fotografa. Narobił nam wiele stresu i zmartwień swoim gigantycznym aparatem w naszej (nie najłatwiejszej) dzielnicy... Jednak dzięki niemu, wreszcie mogę Wam pokazać (dosłownie!) wiele z tego, co dla mnie jest już codziennością i czego może już nie umiem opisać słowami! Moja siostra ze wspólnoty, Tilda Jak już pisałam, zostałyśmy na misji we dwie przez pewien czas... i miałyśmy moment kryzysu. Jednak niesamowity jest Bóg, który z tego naszego dna dał nam niesamowitą przyjaźń! W jednym dniu zmieniło się wszystko. Niezrozumienie i cierpienie przemienił w całkowite zaufanie i głęboką otwartość jedna na drugą. Tylko On tak może. W sam raz na czas by przyjąć Olenę, naszą nową wolont
List nr 11 część pierwsza Dom Serca sługi bożego Faustyno Perez Sabina Kuk, Salwador Grudzień 2019 Kochani! Ten list piszę już z Polski, a w zasadzie to z ostatniego samolotu, który za 2 godziny dolatuje do Warszawy... Mam za sobą 22 godziny podróży i nieco wylanych łez... Bo chyba to, co było najtrudniejsze na misji w Salwadorze, to pożegnanie. Z jednej strony zobaczyłam jeszcze raz jak piękna jest nasza misja, z drugiej było tak ciężko myśleć o "ostatnich razach" tam... El Salwador, jego miejsca i twarze wyryły się na zawsze w moim sercu. Ale żeby nie zapłakiwać się po raz kolejny, lepiej jeśli opowiem wam o brokułach. Tak, brokułami ("los brocoli") nazywałam w żartach naszych młodych przyjaciół, którzy wiernie siedzą przed naszym domem. Znamy się już tak dobrze, że z całą uroczą przyjaźnią ja ich nazywam brokułami, przez ich kręcone włosy których nie chcą obciąć i oni mnie "pelo de elote" - włosami kukurydzy (które w rzeczy samej je przypomina